Od dawien dawna marzyłem o tym, aby wybrać się nad morze. Moja wyprawa nie miała jednak opierać się na zwykłym turystycznym wypadzie samochodem, lub pociągiem. Chciałem ją zrealizować w sposób inny, niż wszyscy, a mianowicie rowerem. Rowerzystą jestem już od wielu lat, ale dopiero w tym roku podczas urlopu mogłem sobie na to pozwolić. Wszystko dlatego, że kupiłem sobie rower trekkingowy, na którym przyjemnie się jeździło.
Podróż rowerem trekkingowym nad morze
Musiałem się jednak do takiej wycieczki odpowiednio dobrze przygotować, ponieważ jazda z centrum Polski na wybrzeże rowerem, to nie lada wyzwanie. Oprócz tego, że musiałem posiadać jedzenie, ubrania i inne detale mniej lub bardziej ważne. Istotne w tym wszystkim było samo wyposażenie tego roweru trekkingowego. Nie liczyłem podczas jazdy na luksusy, chociaż muszę przyznać, że było bardzo komfortowe i przyjemnie. Dla mnie najważniejsze było bezpieczeństwo. Nie można było sobie pozwolić na byle jaki sprzęt, a wiedziałem że trekkingowe rowery Romet same w sobie są bezpieczne z uwagi na mocne i trwałe elementy. Musiałem zadbać o wszystko. Z uwagi na fakt, że jechałem ponad dwa dni i częściowo nocami, musiałem mój rower trekkingowy wyposażyć w dodatkowe odblaski. Jest to podstawa bezpiecznego poruszania się jednośladów na drodze! Bez tego chyba nie miałbym odwagi wyjechać nawet do lasu. Oprócz samych odblasków bardzo ważne było zamontowanie również przedniej i tylnej lampki. Z tyłu przymocowałem ją do bagażnika, z kolei na przedzie do kierownicy. Światła były więc najważniejsze. Przydatny był również dzwonek, który już był zakupiony podczas nabycia roweru trekkingowego od marki Romet. Warto też wspomnieć o tym, że na szczególną uwagę zwracałem na hamulce. One są gwarancją bezpieczeństwa. Na szczęście mój tower trekkingowy miał idealne. Nie dość, że były nowe, to jeszcze to potwierdził mechanik rowerowy. Oprócz tego zakupiłem na rower dodatkowe pokrowce, w których przewoziłem wodę podręczną, a także narzędzia rowerowe w przypadku awarii.
W ten też sposób przygotowałem się do największej przygody swojego życia z udziałem roweru trekkingowego. Nie żałuję niczego mimo wysiłku. Podróż asfaltem po prostej, pod górę i z górki nad morze sprawił mi ogromną przyjemność. Następnym razem wiem o tym, że zabiorę mój rower trekkingowy prosto w góry. Tam planuję objechać całe Tatry wokół począwszy od Tatr wysokich przez Słowację aż po Tatry Zachodnie. Wiem że rower się dobrze sprawdzi w takich warunkach, ale dobrze się na to przygotuję.