Nigdy nie bałem się nowości ani wyzwań. Wiem, że jest to bardzo pożądana cecha na rynku pracy – być może to właśnie dzięki temu udało mi się zrobić tak szybką karierę. Tym razem czekało na mnie naprawdę trudne zadanie. Nie zamierzałem się jednak w żaden sposób zniechęcać.
Nowość w agencji – film reklamowy po angielsku
Mail przyszedł do nas wczesnym rankiem. Otworzyłem go i przeczytałem. Zamówienie było wyraźne i proste – nasz klient chciał mieć nagrany film reklamowy, ale w dwóch wersjach językowych. Pierwszy język nie stanowił problemu – wszystkie nasze dotychczasowe spoty nagrywaliśmy po polsku. Drugim językiem był jednak angielski, i tutaj właśnie pojawiły się pierwsze wątpliwości. Postanowiłem przyjąć to zadanie i samodzielnie sobie z nim poradzić. Szef jednak nie był co do tego przekonany – według niego lepiej byłoby, gdyby pomógł nam sprawdzony tłumacz. Uparłem się, że zarówno potrafię nagrać dobry film reklamowy, jak i znam perfekcyjnie język angielski. Ustaliliśmy kompromis – przed wysłaniem do klienta, reklamę obejrzy tłumacz angielskiego i potwierdzi, że wszystko jest zrobione poprawnie. Jeśli potrzebne były filmy reklamowe Śląsk zawsze był wymagającym rejonem. Dopiąłem wszystko na ostatni guzik. Wiele razy kręciliśmy sceny z aktorami, gdy ci mówili po angielsku. Nie chciałem ośmieszyć się przed szefem. Gdy uznałem, że wszystko jest już w porządku, przesłaliśmy film reklamowy do tłumacza. Nie znalazł tam nawet jednej rzeczy, którą dałoby się zrobić lepiej.
Nagranie tego filmu uważałem za swój spory sukces. Angielski znałem od dawna – jakiś czas temu byłem tam na wyjeździe zarobkowym. Dobrze było wiedzieć, że choć nie używałem go na co dzień, mój angielski pozostał na bardzo wysokim poziomie pod każdym względem.